Powroty

W te mury każdy powraca z radością
Po latach minionych wspomina się mile
W jesieni życia, a z jakąż czułością
Szalone lata i młodości chwile.

Początki przecież w trudzie się rodziły
W jakich warunkach uczono nas wtedy…
Plany na przyszłość umysły kreśliły
Każdy z nas pragnął otrząsnąć się z biedy.

Dziś czoła chylmy przed Profesorami
Co małym kagankiem w naszej mieścinie
Wzniecili płomień, by w świat szeroki
Szli żądni wiedzy w każdej dziedzinie.

To im zawdzięczam, że dzisiaj możemy
Spotkać się znowu po minionych latach.
Najpiękniejsze dzięki całym sercem ślemy
Bo dzięki Wam kwitnie w Krościenku oświata.

Co roku w świat idą nowi absolwenci
I poza Krościenkiem szczęścia szukają
Po latach z dyplomem nasi studenci
Gdzie ich korzenie, z radością wracają.

Ileż lat jeszcze pozwolisz mi przeżyć
Mój Panie, w tym skrawku “raju zaklętego”…
Tyś mnie nauczył czas miłością mierzyć
I tak czynić pragnę do dnia ostatniego.

Lecz każdy z nas winien podziękować Ksieni
Pędzlem czy piórem, słowem rymowanym
Każdym drgnieniem serca za ten skrawek ziemi
Który przez Kingę był nam darowany.

Bo nigdzie z pewnością nie jest tak pięknie
I wraca się tutaj szlakiem ptaszyny.
Nie czekaj, aż serce z tęsknoty pęknie –
Wróć z końca świata do naszej mieściny.

Kolęda Pienińska

Noc cicha, święta, mroźna, gwiaździsta
Pieniny śniegowa pierzyna pokryła.
Tam w szopce ubogiej Mateńka Przeczysta
Syna Bożego powiła.

Z jakąż czułością w ramionach tuliła
A łzy radości z bólem się mieszały
Bo mówiąc “fijat” – Bogu zawierzyła
Chociaż boleści serce przebić miały.

Kwiliło z zimna świata Zbawienie
Bo miejsca nie było w gospodzie.
Król ponad Króle znosi poniżenie
Tu, w małym żłóbku, w góralskiej zagrodzie.

Maryja Mu z szaty pieluszki zrobiła
Nakarmiła piersią, łezki ocierała
Zmarznięte rączki do warg swych zbliżyła
Gdy sen Go zmorzył, rąbkiem okrywała.

Wnet ptaki obsiadły świerki, jedlinę
Sikorki bogatki pierwszy koncert dały
Chcąc godnie powitać Bożą Dziecinę
Od cichej nuty rozpocząć go chciały.

A tuż nad szopką stanęły w kolejce
Wróble, co głośnym śpiewały dyszkantem
Na łez otarcie Najświętszej Panience
Zaś miłe szczygły zaśpiewały altem.

Sarny zbudzone światłem na niebie
Za rudym liskiem przez zaspy gnały
Pod Górę Zamkową, przez Czertez, przed siebie
Bo one także hołd złożyć chciały.

A potem wszystka żyjąca zwierzyna
W dziedzictwie Kingi, Pani tych włości
Resztkami sił biegnie, by mała Dziecina
W Noc Świętą przeżyła krztynę radości.

A my Tobie, Jezu, podziękować chcemy
Za cud natury zaklęty w Pieniny
Byś w nas się narodził, gorąco pragniemy
I był łaskawy dla naszej Mieściny.

I tego, co trzeba najbardziej na świecie
Pokoju, zgody z miłości okruchem
Byśmy wejść mogli w trzecie tysiąclecie
Mocni ewangelią i polskości duchem.

Krościenko, 2000 r.

Niech płonie przez wieki dla Niego

Pamięci doktora Piotra Janaszka, twórcy ośrodka w Mielnicy

Tak się czasami w życiu układa
Że nie jesteśmy pewni do końca
Czy zawsze na pecha znajduje się rada
Czy na chmurnym niebie odnajdziemy słońce.

Idzie już wiosna z naręczem bazi
Świt co dzień budzi mała ptaszyna
Żabka na brzeg strumyka wyłazi
Kumkając radzi: jedźże do Konina.

Na skrzydłach ptaka polecieć nie mogę
Choć serce góralskie rwie się jak zawsze.
Jak mam pokonać długą, żmudną drogę
Gdy do Konina daleko z Podtatrza.

Lecz by o to gniazdko nad uroczym Gopłem
Kochana Olgusia przez dwieście lat dbała
Bo Mielnica przecież kojarzy się z Piotrem
I w jego sercu z pewnością została.

Więc modły ślę co dnia na klęczkach do Pana
By Wam się darzyło, jak mówią górale
I spełniało się wszystko, co kreślicie w planach
A efekty pracy były doceniane.

Jest moim wielkim, serdecznym życzeniem
By Abilimpiada była uwieńczeniem
Waszego trudu, a nowe pokolenie
Okazać umiało wdzięczność, zrozumienie.

Wszystkich całuję, po góralsku ściskam
I tak mocno tulę do serca mojego
Życząc, by przez Piotra wykrzesana iskra
Płonęła przez wieki nad Gopłem dla Niego!

U stóp Golgoty

(z podróży do Ziemi Świętej)

Ty wiesz, o Jezu, że w moich marzeniach
Górę Oliwną od zawsze widziałam
Pragnęłam z Twoim moje cierpienia
Połączyć i klęknąć obok Ciebie chciałam.

I duszy pozwolić, żeby krzyczała
Byś spojrzał z Krzyża na moje słabości
Bym jak łotr Twoje zapewnienie miała
Że mnie przygarniesz, mimo mej grzeszności.

Co dnia w skupieniu oczy przymykam
Trzymając różaniec z drzewa oliwnego
W największej pokorze wciąż w myślach dotykam
Krzyża Zbawienia – zbawienia naszego.

Serdeczna Modlitwa

Każdy z nas winien Betlejem odszukać
Dogłębnie przeżyć Boże Narodzenie
Pozwolić Dzieciątku do serca zapukać
W skupieniu przyjąć wnętrza przebudzenie.

Wtedy ofiarować każde serca drgnienie
I opowiedzieć, co w głębi kryjemy
Kornie dziękując za świata istnienie
Za wszystkie cuda, których doznajemy.

Za dar naszych oczu, którymi widzimy
Piękno zamknięte w panoramie Pienin.
Z całym stworzeniem, Panie, Cię wielbimy
Za niezwykłość włości Świętej Matki Ksieni.

Z największą wdzięcznością tulmy te rączyny.
Rozpalmy miłość, która w duszy drzemie.
Z kolędą ją dajmy Bożej Dziecinie
Prosząc o wsparcie dla ojczystej ziemi.

By spoglądała przez nieba okienko
Błogosławiła pracy na ugorze
By Kazimierzowe piękniało Krościenko.
Jako Dziecię Boże – wszystko przecież możesz!

Na rozstajach dróg

W swej kapliczce na rozdrożach
Czekający na nas, grzesznych
W swoim miłosierdziu, Boże
Chcesz nas podnieść i pocieszyć.

Ale krnąbrne serca nasze
Nie chcą myśleć o wieczności
Nie uronią łez przebaczeń
Skamieniałe w zawziętości.

A niekiedy czasu braknie
By rozliczyć się z przeszłości.
Czy przed nami niebo zamkniesz
Czy uchylisz drzwi wieczności?

Szczęście

Jakże niełatwo rozstać się z wami
Moje Pieniny, gdy serce zapłacze
Wracacie nocą z młodości snami
Wynagradzając mi życie tułacze.

Lata rozłąki powoli minęły
A czas na twarzy rzeźbił twardym dłutem
Zmarszczki, by łzy me bez trudu spływały
Gdy los mnie czasem biczował okrutnie.

To wielkie szczęście, że z wami być mogę
Aby zakończyć u podnóża Pienin
Pielgrzymią, trudną życia mego drogę
W dziedzictwie Kingi, Świętej Matki Ksieni.

A matka przyroda ma to do siebie
Że nam pozwala zapomnieć o troskach
Tak dobrze swe oczy oprzeć na niebie
Z dala od zgiełku do zmierzchu tu zostać.

Z czasem bezwiednie ścigamy oczyma
Pierzaste chmury, co w pośpiechu płyną
Kos swoje trele gdzieś w chaszczach zaczyna
Niepokój nasz cichnie z każdą godziną.

Marzenie

Czy wiesz, Kazimierzu, że my wciąż czekamy
Na tę radosną chwilę dla Gminy.
Lecz dotąd żadnej pewności nie mamy
Że los się uśmiechnie do naszej mieściny.

Herb tylko został, który nam nadałeś
I on nam tamte lata przypomina.
Z królewską pieczęcią dokument nam dałeś
I miastem została ta śliczna dziedzina.

O wieńcu świętości dla Kingi marzyłam
Po siedmiu wiekach Jej go darowano.
Mam drugie pragnienie, bym chwili dożyła
By prawa miejskie Krościenku oddano.

Jest tutaj zdrowe powietrze i wody
Ze źródeł, które od wieków tryskają
Dodają nam siły, a także urody
Zdrowie i humor ludziom poprawiają.

Tu serca otwarte zawsze czekają.
Przyjedźcie, zobaczcie, jak żyją górale
Choć strugi potu oczy zalewają
Pracują z ochotą i bardzo wytrwale.

Dzięki Ci, Boże, żeś świat cudny stworzył
A nasze Krościenko umieścił w Swym planie
Choć jakże ciężka praca na ugorze
To cóż jest mocniejsze nad Pienin kochanie.

Zabierz wichrze…

Zabierz wichrze, te marzenia
Co je życie nie spełniło
Może gdzieś zawieruszyło
Odwracając wydarzenia.

Rozrzuć wszystkie hen po skałach
W Dunajcowej utop wodzie
Po młodości i urodzie
Gorycz tylko pozostała.

Całe szczęście, że to wiara
Uzupełnia wnętrze moje –
Jest podporą i ostoją
Gdy rozpaczy pęka czara.

Na kolanach proszę zawsze
O litości okruch mały.
Spływa strumień tak wspaniały
Że mój smutek zaraz gaśnie.

Świętej Kindze, naszej Ksieni
Podziękować sercem muszę
Że swą głowę na tej ziemi
Złożę u Jej stóp wraz z duszą.

Tu, w Pieninach

Tuż nad Krasem na polanie
Stoi szopka opuszczona
Mały żłóbek, w nim na sianie
Jest Dziecina położona.

Pochyliła się Matula
Ukołysać Synka chciała
Ciepłem serca go otula.
Cóż prócz niego dać mu miała?

Z drzew ptaszyny spoglądały
Jak Maryi łzy rzęsiste
Na Jezuska twarz spadały
Tak jak Ona święte, czyste.

W posłuszeństwie i oddaniu
Służebnica nieskalana
Kiedy “fijat” w Zwiastowaniu
Aniołowi powiedziała.

To Twój Syn Jedyny – Boże
Nam Go dałeś, by cierpienie
Które znosić miał w pokorze
Przybliżało nam zbawienie.

Księżyc bardzo zasmucony
Że w zakątku polskim, cudnym
Bóg i Człowiek narodzony
Krzyż nasz weźmie w chwilach trudnych.

Błogosław Ojczyźnie, Boże
Tak rozbitej, skołatanej
Mojemu miastu – jeśli możesz –
Daj w Noc świętą pojednanie.