W swej kapliczce na rozdrożach
Czekający na nas, grzesznych
W swoim miłosierdziu, Boże
Chcesz nas podnieść i pocieszyć.
Ale krnąbrne serca nasze
Nie chcą myśleć o wieczności
Nie uronią łez przebaczeń
Skamieniałe w zawziętości.
A niekiedy czasu braknie
By rozliczyć się z przeszłości.
Czy przed nami niebo zamkniesz
Czy uchylisz drzwi wieczności?