Urodzinowe spotkanie autorskie

                                                                                                                     

                                                                                                                                                                 

                                                                                                                                                       

                   

 

14 maja 2025 odbyło się uroczyste spotkanie z Krystyną Aleksander zorganizowane przez kierownictwo i pracowników Biblioteki w Krościenku n. D. oraz Klub Miłośników Książki. Spotkanie prowadziła Teresa Stec – wieloletnia przyjaciółka artystki. Były opowieści i wspomnienia, czytanie poezji i góralska muzyka.

 

Maryjni trębacze

Pan Marian Zacharski przyjechał w Pieniny.
Ten wspaniały muzyk wybrał wśród młodzieży
Kilku młodzieńców z naszej mieściny
By w maju grać mogli w kościółku na wieży.

Grali w duecie i prześlicznie grają
Pięć pieśni majowych na dwie strony świata
Wieczorkiem i rankiem, kiedy zorze wstają.
Tradycja przetrwała, choć minęły lata.

Pan Franek Koterba – kurier pierwszej klasy!
Jego opiekunką Matka Boża była.
Choć tak niebezpieczne pokonywał trasy
To zawsze go czule w swych ramionach kryła.

Trzydzieści razy przekraczał granicę!
Ileż setek ludzi zawdzięcza mu życie?
Lasami wiodła trasa przez Niedzicę
A wolność na Węgrzech czekała o świcie.

Po wojnie nasz kurier grał w hołdzie, w podzięce
Tak jak przed laty wieczorem i rankiem,
Swej Opiekunce i Jej Wielkie Serce
Bo drogą przez mękę szła z grupą i Frankiem.

Nie sposób wymienić wszystkich, którzy grali
Madonnie krościeńskiej z dzieciną na ręku.
To jest wierna tradycja naszych górali
W dziedzictwie Kingi, w naszym Krościenku.

Już wielu odeszło, ale często nocą
Matce Najświętszej na dobranoc grają.
Gdy spojrzysz w niebo, ich trąbki się złocą.
Tam swym następcom łaski wypraszają.

2014

W maju

Rozsypał maj gęsto kwiaty po łąkach
Aby zażyły słonecznej kąpieli
A pszczółki ukryte w różanych pąkach
Mogły utonąć w nektaru topieli.

Dziś mlecznym kwiatem okryły się śliwy
Wiatr strąca płatki pyłkiem obsypane
Motyl przyfrunął bardzo szczęśliwy
Podziwiać pszczółki zapracowane.

Bo one biedne od rana do zmroku
Pracują wytrwale przez całe życie
Już nie te same, lecz inne co roku
Wstają do pracy wraz z słońcem o świcie.

Na łapkach pyłek przenoszą wokoło
Nim zapylają owocowe drzewa.
Przy pracy bzykają zawsze wesoło
Wnet z lipy nektar zebrać będzie trzeba.

Miodu do ula naniosą tak dużo
Że lał się będzie wielkimi strugami
Zapachnie sosną, akacją i różą
Rzepakiem, zbożem, polnymi kwiatami.

Nie miej więc żalu, gdy pszczółka cię budzi
Jest tak maleńka a wytrwała w pracy
Choć niczym nie jest podobna do ludzi
Jednak wzór z pszczółki winni brać Polacy.

* Wielkanoc*

Od Tatr Podtatrzem, przez Gorce w Pieniny,
Szedł Jezus Chrystus, po dywanie z kwiatów.
Do serca przytulił nasze dziedziny
Zmartwychpowstanie ogłaszając światu.

Wiosna, wiosna, wiosna

Chóry słowików, pieśń ranną zaczęły
W niebiosa płynie wdzięczny głos skowronków
Sowy po nocnym dyżurze zasnęły
Rosa opada z małych leśnych dzwonków.

Widać, że cietrzewie wiosnę już czują
W Dunajcu piżmaki też się zbudziły
Szpaki wysoko pod niebem szybują
Bo one także już do nas wróciły.

Sarny wyległy na soczystą trawę
Na której żółto-kremowe pierwiosnki
Patrzyły szczęśliwe, takie ciekawe
Bo świat ujrzały dopiero tej wiosny.

W pobliżu stokrotki – kwiat skromny, mały
Spod warstwy liści przygląda się światu.
Gdzieś wśród korzeni ślimaki przetrwały
Pójdą wraz z domkiem łąką pośród kwiatów.

 

Przyszła do nas wiosna

Rozkwiecił się maj tęczą barwnych kolorów
Przebudzone drzewa gałązki formują
Ptaki gniazda moszczą i nowe budują
A las tak się cieszy z ptasich amorów.

Gdzieś echo przedrzeźnia kukułki kukanie
Po lesie się snuje tęskna pieśń słowika
Rwie się melodia, hen w oddali znika
Jak uśmiech szczęścia i jak pierwsze kochanie.

Pod lasem na łączce zawilców kolonie
Przylaszczka czeka, by pokłonić się wiośnie
I stokrotce serce zabiło radośnie
Że choć niepokaźna, ale jest w ich gronie.

Na stok południowy wyległy podbiały
Łebki mają kosmate, żółto-rudawe
Pastelowe liście wrośnięte w murawę
W dywan kwiatowy ułożyć się dały.

Niżej, gdzie sarny piją wodę w strumyku
Stoją niezabudki w błękit wystrojone
Więzią rodzinną z sobą połączone
Tuż nad brzegiem, pośród omszałych kamyków.

Weź pędzel i farby i kubek na wodę
Przenieś na papier, co serce dyktuje.
Bez trudu i pięknie wnet namalujesz
Co Bóg dla nas stworzył – bajkową przyrodę.

Idzie już wiosna

Z dalekiej podróży szpaki przyleciały
Zwiastuny wiosny. Wiatr trele ich niesie,
Gdyż wiosnę powitać tak serdecznie chciały,
I skrzętnie swe gniazda budują już w lesie.

Jeszcze resztki lodu trzymają się brzegu.
Przełom o świcie spowity jest mgłą.
Na skraju lasu śnieżyczki w szeregu
Stoją. Ich małe serduszka delikatnie drżą.

Idzie już wiosna z naręczem wawrzynka.
Maleńkie kaczeńce u jej jasnych skroni.
Na jej spotkanie wybiegła sarenka,
A mysikrólik usiadł na jej dłoni.

Wreszcie i motyle wyruszyły w tany,
A ptaki do taktu śpiewały im głośno.
Niepylak Apollo ze swą ukochaną
Pienińską polkę dedykował wiośnie.

Lecz jakże smutna, zamyślona stała,
Gdyż się spóźniła, choć nie z własnej winy.
Więc spiesząc się, kwiatom rosnąć nakazała,
By były śliczne jak całe Pieniny.

Krościenko

Krościenko, urocze miasteczko moje
Bliskieś sercu memu jak żadne na świecie
Wszystkim gościnnie otwierasz podwoje
Najszerzej, jak umiesz, zimą, wiosną, w lecie.

W Krościenku tak cudnie i tu po zdrowie
Jadą z daleka i młodzi i starzy.
Tu każda skała o sobie coś powie
Wśród kwiatów na łąkach pomarzysz.

A cóż dopiero wielkie Trzy Korony,
Co chmur ramionami swymi sięgają
Dojście do szczytu mają z jednej strony
I na odwiedziny cierpliwie czekają.

Królewski zamek do wnętrza nie prosi
Bo to niestety wiekowa ruina.
Za to Sokolica zaprasza wciąż gości
I sobą urzeka, jak piękna dziewczyna.

Najmniejszy Czertezik, lecz także wspaniały
Wita i żegna niemniej serdecznie.
A kiedy ujrzysz cud Pienin niemały
I kiedy zatęsknisz tu, powróć koniecznie.

Modlitwa

Wśród ciszy nocą klękam na kolana
I błagam – usłysz mnie, Boże
Modlitwa moja jak rzeka wezbrana,
Więc myślę, że serce uciszyć pomoże.

Przyjdź mi z pomocą w każdej godzinie
I otrzyj łzę gorzką, co perli się w oku,
Niechaj spokojnie choć jeden dzień minie
Po ciężkiej pracy od świtu do zmroku.

Już kończy się życia mego stronica,
Przymykam oczy i widzę w oddali
Stoi samotnie moja gromnica,
Lecz nie wiem, kto ją dla mnie zapali.

Wydawnictwo Wołanie z ziemi, Antologia jednego wiersza ludowej poezji religijnej, Stowarzyszenie Twórców Ludowych Lublin 1991

Moje Pieniny

Moje Pieniny są takie urocze
Szczyt każdy po prostu przemawia do ciebie,
Choć mają prawie niedostępne zbocza,
Często jedną ścieżką idziemy przed siebie.

Wierchy, jak wielkie szpiczaste iglice
Wznoszą swe korony wysoko do nieba,
Więc w trasę z Trzech Koron po Sokolicę
Choć jeden raz w roku koniecznie przejść trzeba.

Kwiaty tu kwitną do późnej jesieni,
Wspaniałe, wiszące ogrody na skałach.
Jesień maluje liście w sto odcieni
A wiosna oddaje, co zima zabrała.

Jesteśmy przecież najszczęśliwsi z ludzi,
Krościeńczanie wiele od Kingi dostali,
Dzwon z Góry Zamkowej do pracy budził,
Niósł podziękowanie Księżnej od górali.