Serdeczna modlitwa

Każdy z nas winien Betlejem odszukać
Dogłębnie przeżyć Boże Narodzenie
Pozwolić Dzieciątku do serca zapukać
W skupieniu przyjąć wnętrza przebudzenie.

Wtedy ofiarować każde serca drgnienie
I opowiedzieć, co w głębi kryjemy
Kornie dziękując za świata istnienie
Za wszystkie cuda, których doznajemy.

Za dar naszych oczu, którymi widzimy
Piękno zamknięte w panoramie Pienin.
Z całym stworzeniem, Panie, Cię wielbimy
Za niezwykłość włości Świętej Matki Ksieni.

Z największą wdzięcznością tulmy te rączyny.
Rozpalmy miłość, która w duszy drzemie.
Z kolędą ją dajmy Bożej Dziecinie
Prosząc o wsparcie dla ojczystej ziemi.

By spoglądała przez nieba okienko
Błogosławiła pracy na ugorze
By Kazimierzowe piękniało Krościenko.
Jako Dziecię Boże – wszystko przecież możesz!

Betlejem w Pieninach

Święta Kinga znów do Pienin
Matkę Bożą zaprosiła,
Aby na tym skrawku ziemi
Boże Dziecię urodziła.

Nie w Betlejem, gdzie wciąż wojny,
Gdzie niewinni ludzie giną,
Na Podtatrzu lud spokojny,
Zostań tutaj wraz z Dzieciną.

W starej szopie pod jodłami
Synka w żłóbku położyła,
Owinęła pieluszkami,
I do piersi przytuliła.

Księżyc lampę już zapalił,
A pod niebo rozgwieżdżone
Głosy płyną gdzieś z oddali,
Witaj Dziecię Narodzone.

Aniołki też przyleciały,
Wokół żłóbek otoczyły,
Jezusowi zaśpiewały
Gloria… Gloria z całej siły.

Wnet Jaś Kubik ze skrzypkami
Przyszedł razem z Izą Dusik.
Marian Jarosz też z basami.
Przestał płakać już Jezusek.

W grocie na Górze Zamkowej

Nie było dla nich miejsca na ziemi
By mogli się schronić przed wichrem i zimą
Więc zaproszeni przez Kingę do Pienin
Choć drogą zmęczeni, przyjęli gościnę.

Kiedy do groty na górze Zamkowej
Przyszła z Józefem Najświętsza Panienka
Pragnęła w Pieninach niebios królowa
Urodzić Jezusa w pobliżu Krościenka.

Więc Księżna Kinga szybko się krzątała
By godnie przyjąć świętą rodzinę.
Maryja ze smutkiem w niebo spoglądała
Wiedząc, że krzyż nieść będzie wraz z synem.

By w grocie przyjemnie żywicą pachniało
Krasnale przyniosły jodłowe choiny.
Sarenka sierotka i wiewiórka mała
Pierwsze chciały widzieć Boskie narodziny.

Pędzą co sił w płucach jelenie, kozice
Za nimi gęsiego z dziećmi swymi łanie
Od Gorców przez Snozkę, Majerz i Niedzicę
W nowym tysiącleciu z Bogiem na spotkanie.

I nagle gwiazda snop światła rzuciła
A ptaki chórem śpiewały ,,Gloryja”
,,In excelsis Deo” sójka zanuciła
A Panna Maryja Dzieciątko pieściła.

I tam to właśnie każde stworzenie
Korny lud składa Bożej Matuli
Za wszystko, co piękne, za dar istnienia
Że kocha jak matka i do serca tuli.

A cóż my, ludzie, tacy zagubieni
Możemy dziś Tobie, Jezu, ofiarować?
Jedynie w podzięce za ten skrawek ziemi
Nasze góralskie serca podarować.

Lecz zostaw nam miejsce w ramionach swej Mamy
Rządzącym daj światło, Dziecino mała.
Usilnie wierząc na klęczkach przetrwamy
Choć drży w posadach wokół ziemia cała.

 

Życzenia na Boże Narodzenie i rok 2025

Mojej rodzinie, wszystkim Krościeńczanom

przyjaciołom i znajomym

drogim Bychowianom

wszystkim, którzy stoją na straży naszego kraju

służbom mundurowym i medycznym

Polakom w kraju i za granicą

 

składam

bukiet najpiękniejszych życzeń spod Pienin

Błogosławionych Świąt z Bożą Dzieciną

i wszelakiej pomyślności w nowym roku

 

 

Krystyna Aleksander

 

Kolęda radosna

Płyną Dunajcem tak rzewne pieśni słowa
W rozmodlonych falach kolędy góralskie
One wszem, wobec głoszą Narodzenie Pańskie
I że zrodziła się Rzeczpospolita nowa.

Łzy słone płyną, ogromne łzy radości
Że nam Polski Królowa Orła przechowała
Za drogę przez mękę – z koroną oddała
Z wiernym, świętym prawem człowieczej wolności.

Księgi historii nareszcie otwarte zostały
Już wyjaśniło się wiele spraw pogmatwanych
O wielkich Synach Narodu poniewieranych
Umarli milczą – żywym w sercach przetrwały.

Twarz w dłoniach ukrytą, klęcząc na kolanach
W enklawie ciszy wnętrza serca naszego
Zanośmy swe błagania do Narodzonego
By z trudem zdobyta wolność była trwała.

Moje pokolenie w niewoli wyrosło
Lecz wnuki rosną wśród wielkich przemian i trudów.
Przeżyją historyczną drugą Wiosnę Ludów
W bólach narodzoną – kolędę radosną…

Zima

Już noc zimowa dzionek przegoniła
I gwiazdy po niebie gęsto rozsiała.
Blask księżycowi nieco przygasiła,
Wokół Dunajca mgłę cienko rozlała.

Potem jak zwykle ptaszyny uśpiła,
Małe szaraczki za lasem pod miedzą,
Sarny z małymi co tchu obudziła,
Nim zacznie świtać, niechaj się najedzą.

Wiekowe drzewa wystąpiły w bieli,
Płoną bursztynem szyszki starej sosny,
I łąki zasnęły w srebrnej pościeli,
A tak niedawno wrzosy na nich rosły.

W wieczornej modlitwie

W wieczornej modlitwie opowiem Ci, Boże
Że choć łzy spadają tak po cichutku
Ty wiesz najlepiej o moim smutku
Bo Tyś mi wyznaczył orkę na ugorze.

Kobieta to przecież słabe stworzenie
A taki ciężar kładziesz na me plecy
Gdy grzbiet z wysiłku pęka, to leczysz
Aby przygasić moje cierpienie.

Wiesz także, na ile starczą siły moje
Abym mogła przetrwać życiowe burze.
Chcę wyhodować na cierniach róże
I ciągnąć mój kierat do końca za dwoje.

Los często pod nogi rzuca mi kłody
I kiedy wewnętrznie nie wytrzymuję
Siadam i piszę, i wierszem maluję
Najmilsze wspomnienia lat młodych.

Rodzi się nadzieja i sił znów przybywa
Jak Syzyf od nowa pracę podejmuję
Oczyma duszy lepszy świat buduję
I znów się we mnie chęć życia odzywa.

Wtedy zapominam, że to nie wypada
I lecę na skrzydłach szczęśliwa, radosna
Patrzę, jak budzi świat do życia wiosna
I słucham, jak Dunajec baśnie opowiada…

Za moją naturę dziękuję Ci, Panie
Że umiem połączyć smutek z radością
Że mnie obdarzyłeś ludzką cierpliwością
I za to, że słyszysz moje wołanie…

Odchodzi już jesień

Szumiała leszczyna i liście roniła
Żółto-cytrynowe, beżowo-rdzawe
Ziemia je do łona swego przytuliła
Przybrać trochę chciała zeschłą leśną trawę.

Dojrzałe orzechy gradem się sypały-
Wielkie, okrągłe, brązowe wyrąbki.
Wiewiórki je skrzętnie do dziupli składały
I już ostrzyły swoje silne ząbki.

I na starej brzozie srebrne liście drżały
Wiatr lekko potrącał gałązki małe
Roztańczone listki wolno fruwały
Kładły się na trawie jakieś obolałe.

Zapłakała jesień rzęsistymi łzami
Mgłą znaczyła rżyska, pola zaorane
Nić babiego lata snuła nad lasami
Tak się pożegnała jesień z Pieninami.

Jesień w Pieninach

Bukiet wrzosów niosła jesień
Umęczona w lesie siadła
Sporo słodkich jeżyn zjadła
Co jej ofiarował wrzesień.

Strumień włosów rozpuściła
Pająk splącze nić przejrzystą
Na tę chwilę uroczystą
Że Pieniny odwiedziła.

Rżyska wokół poorane
Już nie świecą starym złotem
Malwy przekwitły za płotem
Ptaki odlecą w nieznane.

Z szelestem liść pofrunie
Skurczony bólem głębokim
Padnie nad górskim potokiem
Co rozpacz jego zrozumie.

Wiatr gałęzie rozkołysze
Echo porwie pieśń daleko
Ponad góry, ponad rzeką
Czas tęsknotę wnet wyciszy.

Tak niewiele zostało

Niewiele zostało mi złotych jesieni,
Więc chłonę piękno sercem i oczyma.
Starości na młodość nie sposób zamienić
Zegara życia niestety nie wstrzymasz.

W mych snach powracam na dróg rozstaje,
I pragnę odzyskać, co kiedyś straciłam,
Mój sen odchodzi, lecz smutek zostaje
I żal do losu, że się obudziłam.

Lecz czasem nadzieja furtkę zostawia,
Bym mogła uciec z fantazją w zaświaty.
Znów oczy przymykam i wena się zjawia
I z nią maluję najpiękniejsze kwiaty.

A kiedy odejdę, niech choć czasem wspomną
Moją serdeczną miłość do Pienin
Tak pragnę w spadku zostawić potomnym
Wierność i wdzięczność dziedziczce tej ziemi.

Bo niczym matka stoi u wezgłowia
I zawsze otacza mnie czułym ramieniem,
Na swoich włościach przez wieki, od nowa
Chroni przed duszy i ciała cierpieniem.

Lecz resztę dni i to jest mym marzeniem miłym
Pragnę być blisko istot nieszczęśliwych
By czasem Szczawnica i Konin się śniły
Sercu nie brakło uczuć ciepłych, tkliwych.

Bo szczerze pragnę dług spłacić choć w części
Za moje dzieci i wnuki udane
Zdrowe, radosne i za to szczęście,
Co matce i babci jest podarowane.