Niech wiosna zaśpiewa trelami ptasimi
Majem ukwiecone zapachną wiśnie.
Tym z jesienią w sercu niechaj się przyśni
Co Matka rękoma dawała hojnymi.
I co radość twego dzieciństwa przywraca
Bo gdy pobiegniesz śladami przeszłości
Do kolan Matki – jej czułej miłości
Co nawet z zaświatów opiekę roztacza.
Za to, że pod sercem swoim mnie nosiłaś
Gdzie mogłam beztroskie życie prowadzić
Czy dziś potrafię mą wdzięczność wyrazić
Że mi się urodzić, Mamo, pozwoliłaś?
To dzięki Tobie, kiedy słońce się kłania
I kiedy już świt pożegnał się z nocą
A nikłe trawy od rosy dygocą
Los mi ten świat cudny przybliża, odsłania.
Nad Twoją mogiłą stoję zamyślona
Wspominam, jak mnie pacierza uczyłaś
Moje małe rączki w swych dłoniach kryłaś
Zawsze na dobranoc brałaś mnie w ramiona.
Wówczas nauczyłaś o wszystko prosić
I polskie serce w piersi umacniałaś
A w nie przelałaś wszystko, co kochałaś
Upokorzenia nakazałaś znosić.
A potem przez lata, lata wojny długie
Ojcem i Matką nam do końca byłaś.
Jak ptak pisklęta, zawsze nas chroniłaś
Bez skargi znosiłaś życiowe szarugi.
Dziś w myśli tulę ręce spracowane
Co nam dzieliły chleb czarny jak ziemia.
Nie dostrzegłam nigdy goryczy cienia
Za Twoje życie jedno – zmarnowane.