Księżna w Pieninach

W śnieżnej sukni i głowy zawiciu białym
Czarnooka Księżna do Pienin przybyła
Pod Jej stopy błękitne szarfy zwisały
Płaszczem z gronostajów ramiona okryła.

Pukle kruczych włosów – jak Dunaj wezbrany
Wiatr na nich góralskie melodie wygrywał
Spokojnie i z gracją na plecy spadały
Książęcy je diadem nieco podtrzymywał.

Gdy budowa zamku dobiegała już końca
Dziewczęcym go sercem Kinga pokochała
Bo wyrósł pod niebem, tak bliziutko słońca
Skąd swe dziękczynienia Panu Bogu słała.

O Niej wieki nucą fale dunajcowe,
A łzą Kingi w Pieninach goździk zakwita
W ruinach warowni na Górze Zamkowej
Mysikrólik zawsze wiosnę trelem wita.

 

Księżna Kinga

Z Góry Zamkowej schodziła nad rzekę
Zaczerpnąwszy wody w Potoku Pienińskim.
I brzegiem Dunajca szła Kinga daleko
Po krągłych kamykach, omszałych i śliskich.

Zmęczona wracała po długim spacerze
Łąkami, co wiosna kwieciem obsypała
Wśród nich uklękła, by zmówić pacierze
Bogu za ten skrawek ziemi dziękowała.

I na przylaszczki, co na Zmartwychwstanie
Synowi Bożemu dywan uścieliły
Za drozdów i szpaków tęskne śpiewanie
I zorze, co brzegi nieba rumieniły.

Za to Jej jaskry bukiet ułożyły
Pierwiosnki pod nogi dzbanuszki sypały.
W Jej drobnych dłoniach małe ptaszyny
Przed napastnikiem schronienia szukały.

Mysikróliki gniazda zakładają
W ruinach zamku wiosną co roku
I razem z dziećmi od świtu śpiewają
Puchacze, sówki i sowy o zmroku.

Gdzie na kamieniach nogi kaleczyła
Od wieków rosną goździki krwawe.
Na stokach, gdzie żalu łzę uroniła
Drżą nią skropione, nieskalane, białe.

Godło Arpadów

Piękny, jasnowłosy książę nasz Bolko
Jeszcze młodociany syn Leszka Białego
Małżeństwem swoim związał Węgry z Polską
A godło Arpadów włączył do naszego.

Na wiosnę Kinga z mężem się wybrała
By nareszcie zobaczyć dziedzictwo swoje.
Wraz z dworem konno drogę pokonała –
Wspinała się w góry z wielkim niepokojem.

Od wód i strumieni chłodem powiało
Księżna się szkarłatnym płaszczem otuliła.
Spojrzała wokoło – płakać Jej się chciało –
Okolica dla Niej nieprzyjazną była.

Lecz gdy na Górze Zamkowej stanęła
Na zachodzie słońca oczy zatrzymała.
Zakole Dunajca sercem objęła,
Na zawsze pod jego urokiem została.

Budowa zamku w Pieninach ruszyła
Więc Kinga wraz z mężem pracy doglądała.
Gdy i strach, i smutek przezwyciężyła
To raz jeden wtedy – z radości płakała.

Tobie, Święta Kingo

Gdy Marii, córce cesarza greckiego
Bóg za małżonka Belę ofiarował
Sześcioma córkami wnet ich obdarował
Trzecia została żoną Wstydliwego.

Odszedł na zawsze opiekun Bolesława
Gdy Bóg powołał Henryka Brodatego
Władcę Księstwa Śląskiego i Krakowskiego
O los księstwa zadrżała księżna Grzymisława.

Zrodziła się myśl sojuszu z Węgrami:
Wnet o rękę Kingi posłowie prosili
Bela i Maria – swą zgodę wyrazili
Wraz z dokumentami i pieczęciami.

Pod okiem świekry Kinga się uczyła
Pilnie z obowiązków wywiązywała
Najbliższym zmartwień nie przysparzała
Gdy z naszą Ojczyzną życie złączyła.

Kiedy z dziecięcia kobietą się stała
Od męża i świekry wciąż miała przykrości
I od duchownych – bo dla potomności
Księcia – następcę na świat wydać miała.

Za srebra pełne skrzynie, co wianem były
Otrzymała dobra tu, na Sądecczyźnie
I za serce dane bez reszty Ojczyźnie
Dokument pieczęcie królewskie zdobiły.

Gdy świątobliwa księżna owdowiała
Wkrótce Leszek Czarny tron obejmuje;
Ksieni w Starym Sączu klasztor buduje
I w nim w pokorze do końca przetrwała.

Spoglądaj łaskawie przez nieba okienko,
Jak matka nam doradź, co w życiu właściwe
Ty znasz serca nasze, wiesz, że są wrażliwe
Jak te struny skrzypek góralskich w Krościenku.

Za Twą tkliwą miłość, najlepsza Gaździno
Najszczerzej się modląc, podziękować chcemy.
Twej kanonizacji tak bardzo pragniemy –
Twoja Sądecczyzna i moja mieścina.

Niech Ci, Święta Kingo, od najdroższych Pienin
Echo przypomina dźwięk góralskich dzwonów
A niebo je łączy z trelem skowronków
Wraz z rzewną modlitwą kamienistej ziemi.

W nowej Ojczyźnie

Piątego marca Kinga się rodziła
Jako trzecia córka króla węgierskiego,
Maria z Laskarisów matką Kingi była,
Urodziwa córa cesarza greckiego.

Tę małą dziecinę Bóg nam podarował
Jako przyszłą żonę księcia krakowskiego,
Bo kiedyś w tym kraju, który umiłował
Obrano ją Matką Narodu Polskiego.

Zmarł Leszek Biały, ojciec księcia Bolka,
Nieletni książę nie mógł przejąć schedy.
Na małe księstwa podzielona Polska,
Bratobójcze walki przysparzały biedy.

Księżna z rozpaczą szukała czym prędzej
Opieki nad jeszcze niedorosłym księciem.
Z nadzieją wysłała swe posły na Węgry,
Lecz Bela przyjął tę prośbę z niechęcią.

Bo ten mezalians był już poniżeniem
Majestatu króla, cesarzówny żony,
Za radą papieża, zgodnie z przeznaczeniem,
Akt zaślubin Kingi został sporządzony.

Salomea także starań dołożyła,
A była bratową króla węgierskiego.
O wsparcie dla Polski rodziców prosiła
By Kinga została żoną Wstydliwego.

W Wojniczu tych dwoje dzieci się spotkało
Już lat dwanaście miał książę nasz Bolko.
O jakże serduszko małej Kingi drżało,
Gdyż tu pięciolatka związała je z Polską.

I tak jechali, świeżo zaręczeni,
Z księżną Grzymisławą, duchowieństwem, dworem
Z ogromnym posagiem, i chociaż zmęczeni
Do Krakowa chcieli zdążyć przed wieczorem.

Z pewnością nie pytał nikt małej dzieciny,
Czy chce swe życie związać z innym krajem.
Jakże daleko od bliskich, rodziny,
Gdzie mowa trudna i inne zwyczaje.

Ileż łez gorzkich upadło na ziemię,
Kto zdoła policzyć noce nieprzespane?
Bóg jeden pomógł dźwigać dziecku brzemię,
Tuląc do serca dziewczynkę spłakaną.

I tak się uczyła życia w Krakowie
I Sandomierzu, gdzie często bywała.
Do serca przypadła księżnej Grzymisławie,
Gdyż Kinga szacunek okazać umiała.

A stamtąd na siwym koniku jechała
Przez Gródek, Doliny, no i Chwała Bogu,
Piękna, lecz krucha jak pnącze na skałach,
Pokornie klęcząc przy zamczyska progu.

A ja Cię, Kingo, od zawsze kochałam
Za to, żeś Polskę wspierała w potrzebie.
Prośby do Pana swym sercem pisałam,
By dał Ci miejsce pośród świętych w niebie.

Przed Twoim obrazem

Jak wiele, Kingo, wniosłaś w życie moje…
To w mrokach zapomnienia umrzeć nie może.
Przed Tobą składam matki niepokoje,
Ty każdy problem rozsupłać pomożesz.

Życie umyka, jesień niecierpliwie
Swym rylcem znaki niekorzystne wnosi.
Za Twym pośrednictwem, Kingo, chcę prosić,
By Bóg to zesłał, co w planach właściwe.

Tyle mam jeszcze spraw do załatwienia,
W rytmie dni moich tętni ich wołanie.
Krwawi me serce tych dzieci cierpienia,
Które kalectwem są obdarowane.

Tego sobie, Kingo, nie wyobrażam,
Gdy z czystym sercem uklęknę skruszona,
Bym mogła kiedyś od Twego ołtarza
Odejść ze smutkiem i niepocieszona.

Mój kącik w starym kościółku po prawej
Tyś przed wiekami zbudować kazała.
Tam szczerze modlę się i wierszem sławię,
I Boga błagam, byś świętą została…

Pochyl się z Krzyża Zbawienia

Spójrz o Jezu z Drzewa Krzyża
Bo się koniec świata zbliża
Ziemia trzęsie się od wieków
Przez zbrodniarza nie człowieka

I co dalej debatują
A złoczyńcę tolerują
Wszyscy mówią o miłości
A tu brak zwykłej litości

Co my biedni pomożemy
Gdy w wiecznym strachu żyjemy
Tylko Matka, Dobry Boże,
Z Jasnej Góry nam pomoże

Ona schroni nas w ramionach
Bo Ty Chryste za nas konasz
I sama zwycięży wroga
Bo jest przecież Matką Boga

Życzenia na Boże Narodzenie i rok 2022

Radosnych Świąt z Bożą Dzieciną,

wszelakiego dobra i błogosławieństwa w nowym roku

z całego serca życzę

mojej rodzinie, przyjaciołom, znajomym i wszystkim Polakom na całym świecie,

służbie medycznej, wolontariuszom, Wojsku Polskiemu na wszystkich krańcach Polski broniącemu naszej Kochanej Ojczyzny oraz Straży Granicznej i Policji.

Aby Nowy Rok przyniósł pokój na całym świecie

i zakończyła się groza śmiercionośnej choroby

 

Krystyna Aleksander

Dziedzictwo Świętej Kingi – Krościenko nad Dunajcem

Boże Narodzenie 2021

Dzięki Ci

Zesłał Bóg Kingę w czasie wielkich przemian,
By zawsze i wiernie Polsce służyła.
Gdy w krwi tonęła ukochana ziemia,
Na złe i dobre losy z nią złączyła.

W kartach historii wytyczyć możemy:
Prócz wiana życie dla polskiego ludu
Oddała całkiem, o czym wszyscy wiemy.
Ileż uzdrowień dokonała cudów?

Z Jej twarzy spływa cnota i miłość,
A z rąk łaskawych, które unosi,
Czerpiemy rady na życia zawiłość,
Nim nas z ziemi do nieba podnosi.

To Jej psalmy nucą rozmodlone fale
I chmury, co je halny przegania wiatr
Na skale wyłomy wyniosłe, spiętrzone,
Od majestatycznych, ośnieżonych Tatr.

Przez skromność świętości uczyć się należy
Od córki Beli, węgierskiej księżniczki.
A jakąż to miarą ubóstwo wymierzyć
W klasztornej celi sądeckiej dziedziczki?

Dzięki Ci, Kingo, że w moich marzeniach,
W dłoniach złożonych dawno Cię ukryłam,
Gdy niby gady pełzają zwątpienia –
Krzykiem mej duszy Ciebie przyzywam.

Jak mam dziękować, że mi pozwoliłaś
Na najpiękniejszym Twoim skrawku ziemi,
Tu się urodzić, bym oczy cieszyła,
Serce góralskie złożyć u stóp Pienin.

Mój stary kościółek

Przed wiekami, blisko rynku
Tuż nad skarpą, obok rzeki
Pod wezwaniem Wszystkich Świętych
Powstał kościół i trwa wieki.

Jest z kamienia łupanego
Prosty, skromny, a spoiny
Wykonano tylko z gliny
Dla kościółka gotyckiego.

Płaski sufit był z tarcicy
Okna, odrzwia bardzo skromne
Ta świątynia dla potomnych
Jest najstarsza w okolicy.

Nie Kazimierz, lecz klaryski
Radość Kindze sprawić chciały
Z trudem go pobudowały
Gdyż Krościenko Kindze bliskie.

Polichromia zdobi ściany
Freski o sporych rozmiarach
Na pierwszym święta Barbara
Drugi to – ukrzyżowanie.

Na Golgocie Chrystusowy
Krzyż, na którym grzechów brzemię
Niósł, by zbawić ludzkie plemię
To dar Króla – Olbrachtowy.

Wielkim też dla nas prezentem
Jest chrzcielnica Olbrachtowa
Król Kazimierz ją darował
Wraz z należnym dokumentem.

To nasz kościół ukochany
Każdy ma w nim miejsce swoje
Tu zostawia niepokoje
U stóp różańcowej Mamy.