Dzięki Ci

Zesłał Bóg Kingę w czasie wielkich przemian,
By zawsze i wiernie Polsce służyła.
Gdy w krwi tonęła ukochana ziemia,
Na złe i dobre losy z nią złączyła.

W kartach historii wytyczyć możemy:
Prócz wiana życie dla polskiego ludu
Oddała całkiem, o czym wszyscy wiemy.
Ileż uzdrowień dokonała cudów?

Z Jej twarzy spływa cnota i miłość,
A z rąk łaskawych, które unosi,
Czerpiemy rady na życia zawiłość,
Nim nas z ziemi do nieba podnosi.

To Jej psalmy nucą rozmodlone fale
I chmury, co je halny przegania wiatr
Na skale wyłomy wyniosłe, spiętrzone,
Od majestatycznych, ośnieżonych Tatr.

Przez skromność świętości uczyć się należy
Od córki Beli, węgierskiej księżniczki.
A jakąż to miarą ubóstwo wymierzyć
W klasztornej celi sądeckiej dziedziczki?

Dzięki Ci, Kingo, że w moich marzeniach,
W dłoniach złożonych dawno Cię ukryłam,
Gdy niby gady pełzają zwątpienia –
Krzykiem mej duszy Ciebie przyzywam.

Jak mam dziękować, że mi pozwoliłaś
Na najpiękniejszym Twoim skrawku ziemi,
Tu się urodzić, bym oczy cieszyła,
Serce góralskie złożyć u stóp Pienin.