Jak wiele mnie z Tobą łączy, a dzieli
Tylko odległość, i to niewielka,
Do Ciebie Pani, Patronko Pienin,
I chlubo naszego Krościenka.
Z wdzięcznością Bolko żonie podarował
Także Krościenko – oprawę za wiano.
Za szlachetną dobroć Kingę umiłował
I więź serdeczną z tą ziemią związaną.
Wybrał w Pieninach miejsce tak urocze
I starań dołożył, by zamek dla żony
Zewsząd otaczało urwiste zbocze.
Być może przez orły pilnie był strzeżony.
Skalniaki zdobiły wiszące ogrody,
Krocie różnych kwiatów rosło wokół zamku,
Z dzbanami schodzili do źródła, by wody
Przynieść i podlać kwiecie o poranku.
Kinga po latach rozbudowała
Zamek – warownię i Ksieni sądecka,
Niemłoda, wielokroć samotnie chadzała
Pieszo, odważnie, z lipową laseczką.
Na jutrznię spieszyła do zamku z klasztoru,
Gorliwie się modląc w niebo spoglądała.
Gdy dzień już umknął, to ptasich nieszporów
Usiadłszy na skałce z powagą słuchała.
Co pozostało gdzieś hen pod reglami
Legendą czy historią w zamku ruinach,
Wieki potwierdzą żeśmy dziedzicami
Po Księżnej, Ksieni i Pani w Pieninach.