Czarna Madonno, Matko Częstochowska,
Przemożna Władczyni na Jasnej Górze.
Płaczesz, gdy krwawi wierna Tobie Polska,
Jesteś jej tarczą w wojennej wichurze.
Tak sercu bliska, z Dzieciną na ręku,
Cudami słynąca, Matko Pocieszenia,
Cierpliwie czekasz, gdy matki udręki
U stóp Twych kładę, ze łzą wzruszenia.
Cudowna, Licheńska, Królowo Bolesna,
Nieskalana, jakże zbłąkanych rozumiesz-
Aż na Golgotę grzechy nasze niosłaś,
I z niej u Boga za nas orędujesz.
I Ty, co trzymasz w ramionach Syna,
Z rozdartym sercem Pieto z Limanowej.
Znasz ból nad bóle, tych zechciej przekonać,
Co krzyża się boją i drogi cierniowej.
O Tobie wciąż myślę, Ludźmierska Pani,
Co na Podhalu gazdujesz przez lata.
Wciąż dzielisz serce pomiędzy górali,
Tych zawsze dźwigasz, których los przygniata.
Witaj Królowo miasteczka naszego,
W starym kościółku nad brzegiem Dunajca.
Darujesz grzesznikom ciepło serca Swego,
Wraz z nawróceniem płynącym z różańca.
Czasem modlitwa na ustach przyległa,
Gdy wargi bólem targane zadrżały.
Na strunach serca moja prośba biegła,
A Twoje oczy pociechę mi słały.