Jakże wielkiego artysty potrzeba
By stworzyć dzieło jak nasze Pieniny
Śmigają wyniosłe pod pułap nieba.
U ich podnóża góralskie dziedziny.
Hale bogate w zioła różnorakie
Tu księżna Kinga zbierać je chadzała.
Suszyła, lecząc choroby wszelakie
Z matki czułością chorych doglądała.
Nie ma warowni na Górze Zamkowej
Ruiny świadczą o dawnej świetności.
W nich mysi królik Kindze Królowej
Co dzień o świcie nuci hymn miłości.
My, Święta Kingo, pienińscy górale
Ślemy do Ciebie próśb naszych naręcze
I wciąż na klęczkach prosimy wytrwale:
Bądź nam podporą w życiowej udręce.
Wiesz, że nie zawsze tyle siły mamy
By napotkane ominąć trudności,
Lecz z bliźnim sercem dzielić się staramy
I cieszyć się nawet okruchem radości.