Tobie, Kingo, śpiewam

Na grzbiecie dźwigam lat wcale niemało-
Czas, aby bilans życia podsumować.
Myślę, że chyba niewiele zostało
Więc chwil tak cennych nie wolno marnować.

W noce bezsenne Tobie, Kingo, śpiewam
Muzykę serca przeplatam z poezją
I wiem, że słyszysz, kiedy to niebem
Modlitwa spod Pienin płynie drogą gwiezdną.

Ileż to razy, Kingo, płakałaś
Łzą bezradności wciąż niezasłużoną.
Przed hordą tatarską chronić się musiałaś
Piękna, dziewicza Bolesława żono.

Wiesz, jak niełatwe jest życie na ziemi
Od biblijnego początku istnienia.
W wiekowym rozdarciu, zawsze ciemiężeni
Polacy spowici całunem zwątpienia.

Ty nas nauczyłaś czoło stawiać wrogom
I tak pracować, by nie brakło chleba
I – którą z Pienin wybrać się drogą
By Twoim śladem dotrzeć do nieba.