Najmilsza ze wszystkich…

Najmilsza ze wszystkich jest moja mieścina
I wartki Dunajec, bliski memu sercu
Rzewnie szumiąca nad nim jarzębina
I kwiaty tonące w zielonym kobiercu.

Tak kocham zorze wstające o świcie
I szczyty Pienin wspaniałe, wyniosłe
I łodzie flisackie, co przez całe życie
Płyną i płyną wciąż z prądem radosne.

Kocham te ptaki, co już od wiosny
Śpiewają co dzień, aż do jesieni
Polne paprocie, co jak las wyrosły
Głogi, co je słońce uśmiechem rumieni.

Kocham te sarny, błądzące po lesie
I żabki ukryte przed srogim bocianem
I czyjeś echo, co wiatr je hen niesie
I łąki pachnące ziołami i sianem.

Lubię też jesień, gdy dywan z liści
W kolorze purpury i złota maluje
Gdy z pękiem wrzosów kroczy uroczyście
I nad przełomem welon mgiełki snuje.

I zimę kocham, kiedy to drzewa
Jak panny młode na ślub wystrojone.
W puch śniegu wtulona ptaszyna zaśpiewa
W noc świętą witając Dziecię Narodzone.

Ale najbardziej kocham na świecie
Moje miasteczko w promieniach słońca.
Chcę wszystkim powiedzieć, bo pewnie nie wiecie
Że kochać je będę serdecznie do końca.

 

Z tomiku “Sercem pisane” wyd.2008