Wiosna, lato i jesień

Z rozwianym włosem szła wiosna w Pieniny
Wnet w żółte berety kaczeńce ubrała
W nikłych źdźbłach trawy ujrzała śnieżyny
Więc w słońca promieniach serduszka im grzała.

Tuż pod Czertezem na stromych zboczach
Srebrnoszarym puchem bazie się pokryły
Tak patrząc myślimy, czy może przeźrocza
Z bajek Andersena dziś nam się przyśniły?

Rozumiem, że pewnie nie wszyscy wiecie
Jak budzi się życie na wiosnę w Pieninach
Bóg dał nam tu klejnot najcenniejszy na świecie
Gdzie się naszej Polski granica zaczyna.

Wita lato miodna tojeść z rojem pszczelim
Wciąż pnie się uparcie rozchodnik po skałach
O świcie drozd Kindze dziękuje swym trelem
Za ten cud natury, który nam oddała.

Nie sposób nie wspomnieć o złotej jesieni
Która już w sierpniu sztalugi rozkłada
I barwne pastele, ich ciepłe odcienie
Z czułością matki na liście nakłada.