Tak niewiele zostało

Niewiele zostało mi złotych jesieni,
Więc chłonę piękno sercem i oczyma.
Starości na młodość nie sposób zamienić
Zegara życia niestety nie wstrzymasz.

W mych snach powracam na dróg rozstaje,
I pragnę odzyskać, co kiedyś straciłam,
Mój sen odchodzi, lecz smutek zostaje
I żal do losu, że się obudziłam.

Lecz czasem nadzieja furtkę zostawia,
Bym mogła uciec z fantazją w zaświaty.
Znów oczy przymykam i wena się zjawia
I z nią maluję najpiękniejsze kwiaty.

A kiedy odejdę, niech choć czasem wspomną
Moją serdeczną miłość do Pienin
Tak pragnę w spadku zostawić potomnym
Wierność i wdzięczność dziedziczce tej ziemi.

Bo niczym matka stoi u wezgłowia
I zawsze otacza mnie czułym ramieniem,
Na swoich włościach przez wieki, od nowa
Chroni przed duszy i ciała cierpieniem.

Lecz resztę dni i to jest mym marzeniem miłym
Pragnę być blisko istot nieszczęśliwych
By czasem Szczawnica i Konin się śniły
Sercu nie brakło uczuć ciepłych, tkliwych.

Bo szczerze pragnę dług spłacić choć w części
Za moje dzieci i wnuki udane
Zdrowe, radosne i za to szczęście,
Co matce i babci jest podarowane.