Wszystko, co piękne, z miłości zrodzone
I zawsze z niej moje wiersze wyrastały
Choć na strunach serca, lecz echem nieśmiałym
Jak sny o szczęściu jeszcze niespełnione.
Wciąż rodzą się świeże w skowronka śpiewie
To w wietrze jesiennym, szalonym i gniewnym
Na szybach koncertują deszczem ulewnym
Są w błyskawicy na pochmurnym niebie.
I na słoneczników liściach kosmatych
Czasem na kąkolu pastelowych płatkach
Mieszkają w dostojnych chabrowych bławatkach
W malwach się kryją na przyzbie mej chaty.
Niechaj wysoko pod nieba okienko
Z modlitwą dopłyną słowa rymowane
I pędzlem chcę chwalić tak bardzo kochane
Gniazdo rodzinne – najmilsze Krościenko.