Całym sercem dzięki

Choć tylko z warowni mury zostały
Myśl biegnie w stronę Góry Zamkowej
Kiedyś bezpieczne schronienie dawały
Księżnej krakowskiej, żonie Bolkowej.

Widzę, jak idzie wśród jaskrów powodzi.
W Jej stronę chylą się dzwonki liliowe.
Słońce wypocząć nieśmiało odchodzi
Ostatni uśmiech śle Pienin Królowej.

Diadem królewski nie zdobi Jej skroni
Kiedy wędruje wzdłuż brzegów Dunajca.
Na łonie natury, w jego przełomie
Odmawia w skupieniu cząstkę różańca.

I wciąż boleje nad ludzką słabością
Lecz prosi, by kary Bóg wrogom nie zsyłał
I choć Sądecczyzna jest Jej własnością
Pięści nie zaciska, co złe zapomina.

A Jej świętość i dobroć działa kojąco
Serce pragnęło ulgę nieść w cierpieniu.
I znów się pochyla nad umierającą
Idzie naprzeciw swemu przeznaczeniu.

Przez wiele lat w życiu uczyć się trzeba
By nie zgubić śladu właścicielki Pienin
Kiedy jako święta uchyli nam nieba
Byśmy godni byli zwać się solą ziemi.