Och, jakież to trudne dla nas śmiertelnych
Móc rąbka uchylić minionych wieków.
Dotrzeć do sedna spraw niebagatelnych
Odróżnić cnotę od wady w człowieku.
Wielu prawników umysły swe kształci
Ażeby sądzić, oskarżać, lub bronić
Choć wiesz, że Ciebie nie jesteśmy warci
Jednak w swym sercu, Kingo, nas chronisz.
Baśnie, legendy na pamięć już umiem
I fakty ważniejsze związane z historią.
Nie mieczem Tatarów, lecz światłym rozumem
Zniszczyłaś, a Bóg Ci zesłał Wiktorię.
Dlatego podania graniczą z cudami
W tragicznym rozdarciu i upokorzeniu
Kobieta tak krucha, siedmioma zmysłami
Jest obdarowana i wobec problemów.
W obliczu grozy wierząc, Bogu ufa.
Swe serce dziewicze, kładzie przed Tronem.
Pan się zlitował i prośby wysłuchał.
Roztoczył opiekę nad ich zakonem.
Jak uśmiech wiosny stulecia minęły
A my wciąż ciężkie nieśliśmy kajdany.
Krwią polskich Synów strumienie spłynęły
Co stanie się z Krajem umiłowanym?
Módl się, Mateńko, o wiarę w Narodzie.
Czym powitamy trzecie tysiąclecie?
Taka społeczność – jaka dzisiaj młodzież.
Nam pokój wyproś i pokój na świecie.
Nie jestem w stanie wypowiedzieć tego,
Co czuje serce z wdzięczności do Ciebie.
Tyś moim bliskim tak wiele dobrego
Ofiarowała – orędując w niebie.
Pozwól mi jeszcze doczekać godziny
By, Kingo, Twe imię od źródeł Dunajca
W koronie świętych olśniło Pieniny
I całą Polskę, od krańca do krańca.