Przed Twoją męką, Ty w wieczerniku
Na wieczne czasy zostawiłeś siebie
By zatwardziałych obudzić grzeszników
I kiedyś jak braci powitać ich w niebie.
I ja jak ślepiec tak pragnę olśnienia
By pycha grzechem obrosnąć nie chciała
Ażebym w porę zawrócić zdołała
I sercem dotknęła Krzyża Zbawienia.
A co w sumieniu jest niezagojone
By miało udział w Twoim Zmartwychwstaniu
Prosząc o litość, pójdę na spotkanie
Wierząc, że winy będą odpuszczone.