Może nie skrzydeł trzeba mi Boże…

Kto z was rozumie, co szepcą drzewa
Kiedy wiatr targa ich gałęziami
Kto przetłumaczy, co ptaszyna śpiewa
Gdy się wzbije nad drzew wierzchołkami.

A moja dusza leci za tą nutką
Z ptakami się wznosi do nieba
Czasem w chmurach zawiśnie na krótko
Płacze, gdy na ziemię wrócić trzeba.

Leci z motylem ponad drzewami
To nad urwiskami samotnych skał.
Ja wówczas się duszę własnymi łzami
Żeś Panie tylko ptakom skrzydła dał.

I mnie daj skrzydła, kiedy tak cię proszę
Bo serce tęskni za przestrzeniami
Choć tu zostaję, lecz myśli się wznoszą
Czuję, jak płyną gdzieś z chmurami.

Może powinnam prosić w pokorze
Bo przecież twoja dobroć bez miary
I może nie skrzydeł trzeba mi Boże
Lecz szczerej modlitwy, silnej wiary.